02 czerwca 2008

KUWEJT- Wyborczy triumf islamistów a wrodzona nieprzyzwoitość kobiet

Podczas pierwszego po majowych wyborach posiedzenia kuwejckiego parlamentu 9 na 50 deputowanych postanowiło zbojkotować uroczystość zaprzysiężenia członków nowego rządu z powodu... obecności w nim dwóch kobiet. Co gorsza, kobiet ukazujących światu swoje wdzięki i wodzących na pokuszenie bezbronnych kuwejckich mężczyzn. Nowe członkinie rządu (na fotografii powyżej) zostały mianowane na swoje stanowiska decyzją emira Sabaha IV - w odbywających się bowiem 17 maja wyborach parlamentarnych żadna z kandydujących 27 kobiet nie zdołała wywalczyć mandatu. Co jest powodem przegranej kobiecych kandydatów w kraju, w którym większość głosujących stanowią właśnie kobiety? O tym krótki materiał z Al Jazeery:



W majowych wyborach ogromny sukces odnieśli islamiści, zdobywając łącznie 26 na 50 mandatów w jednoizbowym Zgromadzeniu Narodowym (Madżlis al-Umma). Wśród zwycięskich islamistów znaleźć można salafitów, zwolenników Bractwa Muzułmańskiego jak i szyickich fundamentalistów organizujących regularnie wiece poparcia dla sojuszniczego Hezbollahu. Obok islamistów w parlmencie znaczną grupę stanowią deputowani niezależni, w większości konserwatywni przedstawiciele plemienni, nie odróżniający się w sposób zdecydowany programem i poglądami od zwycięskich islamistów. Spodziewaną porażkę ponieśli liberałowie, którzy zdobyli łącznie 7 mandatów, o jeden mniej niż w poprzednich wyborach. Klęska opcji liberalnej jest więc całkowita.

Po co o tym wszystkim piszę? Kuwejt wydaje się być doskonałym przykładem państwa zamożnego, stabilnego i cieszącego się sporą dozą swobód obywatelskich. Posiadający 10% światowych rezerw ropy naftowej Kuwejt z PKB w wysokości 55.300$ na osobę (wg. PPP) jest po Katarze najbogatszym państwem arabskim (i czwartym na świecie). Uwzględniając wskaźnik rozwoju społecznego HDI wyprzedza nawet Katar i poza Izraelem cieszy się najwyższym poziomem życia w regionie. Kuwejt wyróżnia się w świecie arabskim nie tylko bogactwem- jest to także państwo jak na warunki regionu dość demokratyczne, cieszące się wolną prasą (wg. organizacji Reporterzy bez Granic tylko Izrael wyprzedza Kuwejt pod tym względem, kandydująca do UE Turcja pozostaje daleko w tyle), spośród państw nad Zatoka Perską w najmniejszym stopniu łamiące prawa człowieka (wg.Human Rights Watch).

To wszystko, czym cieszy się Kuwejt, a czego brak w innych państwach regionu ma wywierać decydujący wpływ na wzrost znaczenia fundamentalizmu islamskiego, nie okazuje się być jednak receptą na radykalizm arabskich społeczeństw. Zamożni, wolni obywatele Kuwejtu, podobnie jak ich ubodzy i prześladowani przez niedemokratyczne reżimy Egiptu, Algierii czy Syrii krewni, opowiadają się za zdecydowanie antyzachodnimi, fundamentalistycznymi ugrupowaniami politycznymi, dla których zachód oznacza zepsucie obyczajów symbolizowane przez odsłonięte włosy kuwejckich "feministek". Czy więc rzeczywiście bieda i autorytaryzm, jak argumentują europejscy obrońcy bliskowschodniego fundamentalizmu, są odpowiedzialne za falę radykalizmu, która zalewa ten region?
-

Brak komentarzy: